Stan świata, vol. 10

Uważni czytelnicy zauważyli zapewne, że wczoraj nie było Stanu świata – tzn. jakiś tam był, tylko nic o nim nie napisałem. Wynika to ze skomplikowanego terminarza w tym tygodniu, więc w czwartek też nie będzie publikacji. Musicie sobie z tym jakoś poradzić (i poradzicie, w końcu macie go za darmo).

1

W Rosji radzieckiej twój telewizor ogląda ciebie – brzmi jeden z miliardów dowcipów rozpoczynających się od “In Soviet Russia…” To oczywiście nawiązanie do klasyki literatury i teleekranów z Roku 1984 Orwella. Podobne do tych teleekranów są radioodbiorniki w Pjongjangu – nie można mieć pewności, że nie podsłuchują, można je ściszyć, ale nie da się ich wyłączyć. Ale to Północna Korea – jedna z ostatnich komunistycznych dyktatur świata – pomyślicie. Niekoniecznie. Twój południowokoreański telewizor też ogląda ciebie.

2

1 kwietnia 1861 roku w Dublinie odbył się bieg na milę. Zwycięzcą zawodów był niejaki Heaviside, który przebiegł dystans odpowiadający 1609 metrom i 34 centymetrom w zaledwie 4 minuty i 55 sekund (daje mu to średnią prędkość 19,6 km/h) i ustanowił pierwszy uznany, choć nieoficjalny rekord świata w tej szlachetnej dyscyplinie. 50 lat później, 27 maja 1911 roku w Cambridge, Mass., niejaki John Paul Jones (oczywiście, że nie ten) był o 40 sekund szybszy (22,7 km/h) – dwa lata później z czasem 4:14 będzie pierwszym oficjalnym mistrzem świata. Nieco ponad sto lat po wyczynie Heaviside’a, Peter Snell ustanowił w 1962 roku rekord z czasem 3:54.4 (24,7 km/h). Aktualny rekord świata w biegu na milę wynosi 3:43.13 (25,96 km/h) i bardzo dawno temu – bo w 1999 roku – ustanowił go Marokańczyk, Hicham El Guerrouj. Od 1999 roku rekord świata w biegu na milę pozostaje nietknięty. I wszystko wskazuje na to, że może tak pozostać, bo biegamy coraz wolniej.

Wiem, że taki długi wstęp do mało spektakularnego rozwiązania może być irytujący, ale czyż nie jest irytujące gdy jest odwrotnie, czyli z niczego robi się newsa? W tym tygodniu rekord pobił Daily Mail – zdumiewające, co można wycisnąć z opowieści o spontanicznej jednoosobowej wycieczce do Paryża po pijaku.

3

Balansując na granicy dobrego smaku, Sachs Media Group postanowiła pokazać nam, jak wyglądałyby megagwiazdy muzyki (gdyby żyły). Słowo klucz: balansując.

4

Nadal balansując na granicy dobrego smaku: Monty Python powracają. Oczywiście bez Grahama Chapmana, świeć panie nad jego duszą, ale wracają i będzie z tego nagranie. Nie mogę się doczekać.

5

Przekraczając granice dobrego smaku (oraz Ocean Atlantycki, co zaskakująco często bywa zbieżne): zbiórka żywności to zwykle dobra rzecz. Zbiórka żywności w supermarkecie – trafiona w dziesiątkę. Ale co powiedzieć, gdy kierownictwo supermarketu organizuje w nim zbiórkę żywności dla zbyt nisko opłacanych pracowników tego właśnie supermarketu?

W tym roku ci pracownicy będą mieć jeszcze dodatkowe nadgodziny. Już za tydzień.

Wbrew wszystkim pozorom, USA to również kraj bardzo głębokiej biedy.

6

Wiecie już (ja, dzięki umiarkowanemu dostępowi do internetu dowiedziałem się dopiero kilka godzin temu), że zegarki Nowaka były tylko początkiem.

7

Dobre i złe wiadomości dla miłośników Apple (jeśli lubicie za wszelką cenę wsadzać prawą rękę do lewej tylnej kieszeni przez przód – czyli nie lubicie Apple – to są to wiadomości złe i dobre). Najpierw ta dobra (zła): do tej pory iPhone, który trafił niedziałający do serwisu a tam stwierdzono zamoczenie (lub wręcz utopienie) był iPhonem nienaprawialnym i trzeba było sobie kupować nowego. Teraz się to zmienia. A teraz zła (dobra?): choć aktualny iPad Mini ma wreszcie ekran retina, okazuje się, że przyoszczędzono na przestrzeni kolorów – i wyświetlacz w nowym iPadzie Mini jest de facto gorszy (no, pomijając retinę) od starego.

Klikaj, dziel się szczęściem: