Stan świata, vol. 28 (American queen)

1 Queen B

Czwartek, 12 grudnia. Było chwilę przed północą, kiedy w sklepie iTunes pojawiła się nowa płyta Beyonce. Wieść rozeszła się lotem błyskawicy a zainteresowanie było tak potężne, że niecała godzina wystarczyła, aby hasło “Beyonce” stało się najczęściej wyszukiwanym w Google w ten czwartek. Czy nowy album gwiazdy R&B jest aż tak ważny? Nie jest, choć internet się rozhisteryzowal. Zadziwiające jest za to, że mimo trasy koncertowej udało się Beyonce nagrać całą płytę i siedemnaście klipów wideo w całkowitej tajemnicy. Mimo, że występują w nich inne supergwiazdy. Więc jeśli przez 24 godziny na dobę depczą ci po piętach paparazzi a każdą minutę życia śledzą fani, to jak nagrać płytę i wideo do niej w tajemnicy?

R&B (Michael Jackson też był klasyfikowany za młodu jako R&B!) już dawno nie jest rhythm & bluesem, ale w Ameryce wciąż najłatwiej jest zostać gwiazdą wykonując ten gatunek. Niektórzy nie są jednak na to przygotowani. Nie powinni nawet przebywać wśrod innych ludzi.

Aha, Beyonce już pobiła wszelkie rekordy – w ciągu trzech dni sprzedała na iTunes 829 tysięcy egzemplarzy albumu. Jeśli możemy mówić metaforycznie o egzemplarzu. I o albumie.

2 Temida nierychliwa

Wczoraj w nocy polskiego czasu pojawiło się pierwsze oficjalne stwierdzenie amerykańskiego sądu: podsłuchiwanie telefonów przez NSA jest “raczej na pewno niekonstytucyjne”. Sędzia Richard Leon uznał, że takie działanie narusza czwartą poprawkę do Konstytucji (zakaz bezzasadnych rewizji i zatrzymań). NSA prawdopodobnie spodziewała się takiego werdyktu, gdyż w weekend wypuściła próbny balon – ktoś napomknął, że być może NSA gotowa byłaby przebaczyć Snowdenowi. To jednak było za mało, żeby zmienić zdanie sędziego Leona. Oczywiście to jest Ameryka – przygotujmy się na lata dalszych procedur sądowych.

Dlaczego to właśnie Edward Snowden ujawnił sekrety NSA? Bo był wyjątkowy znacznie wcześniej, niż opuścił z dwoma pełnymi tajemnic laptopami Hawaje.

Dość słabo strzeżoną tajemnicą są lokalizacje amerykańskich baz wojskowych na całym świecie (sami się już gubią – wiedzą, że jest ich ponad 5600, ale dokładnie nie są w stanie podać liczby). Na zdjęciach Google Maps są zamazanymi plamami. Ale jak się kto uprze, to zawsze jakieś dokładniejsze zdjęcie znajdzie.

3 Perfekcyjny tweet

Wszelkie pomyłki, które do tej pory budziły radość wśród użytkowników Twittera, już niedługo odejdą do przeszłości. W całkowitym zaprzeczeniu własnej idei, Twitter wprowadzi niedługo możliwość edycji wysłanych już tweetów.

Politykom przyda się możliwość edycji tweetów, bo wygląda na to, że jest im bardzo potrzebna.

To niestety nie koniec złych pomysłów w siedzibie Twittera. Po promowanych tweetach idą o krok dalej: promowane konta. Czyli nie followujesz, ale followujesz. Przy okazji zarżną rynek tanich followersów z Pakistanu.

4 Zmierzch webu

Korzystam dość często z programu “Things” firmy Cultured Code – to taki planer zadań i organizer, działający w komputerze i telefonie, integrujący się elegancko z całym ekosystemem iOS i Mac OS X. Przy okazji ostatniej aktualizacji, udoskonalającej działanie Things w chmurze, rzuciłem okiem na komentarz jednego z twórców, cytuję z pamięci: “nie, nie planujemy dostępu do twoich zadań przez przeglądarkę. Dobrze napisany program pozwala użytkownikowi pracować z przyjemnością”. To prawda – coraz więcej rzeczy robimy wyłącznie za pomocą dedykowanych programów i aplikacji na smartfonach. Niektóre serwisy, do których jeszcze niedawno dostawaliśmy się przez www, mogą czuć się teraz wręcz opuszczone, bo obsługuje się je przez aplikacje.

Apka jest również przyszłością dla wciąż niepewnego biznesu magazynów tabletowych. Większość z nich tkwi w fatalnym położeniu, bo konstruowana jest za pomocą dołożonego na siłę do pakietu Adobe (de facto standardu w produkcji graficznej i prasowej) oprogramowania DPS. A DPS, choć pozwala bardzo szybko przenieść drukowany magazyn do wersji tabletowej (i właściwie nie trzeba się go uczyć) to jest również prymitywny i zawodny. I w ten sposób zabija rynek, który sam stworzył. Jest tylko jeden kierunek – albo zrobisz swoją apkę od podstaw, albo znikniesz z rynku.

5 Egzamin? Odwołali mamo, odwołali

Dobre polskie sposoby na ewakuację szkoły w dniu egzaminów dotarły za ocean. I to nie byle gdzie – po anonimowym telefonie o podłożonej bombie, ewakuowano Harvard.

Tymczasem na uniwersytecie Cornella zaprzęgnięto drukarkę 3D do zadania, jakiego do tej pory nie podejmowano – i wydrukowano kompletny głośnik. Z cewką, kablami, magnesem i całą resztą. Jeśli uważacie, że to nic trudnego, rozmontujcie głośnik w waszym radiu, a potem spróbujcie złóżyć z powrotem.

Przeciętny alarm bombowy w szkole w USA kosztuje około 250 tysięcy dolarów. Jest tych alarmów tyle, że nie prowadzi się krajowej statystyki.

6 Kopaliny nie są trendy

Nie tylko u nas gaz łupkowy wzbudza emocje. Ale u nas póki co jest bardzo grzecznie, cicho protestujący potulnie dają się pozywać a głośno protestujących brak. W Manchesterze sprawą zajęła się jakaś znacznie bardziej krewka grupa.

Ale i w Anglii ten patent z pozywaniem protestujących ma się świetnie.

7 Bez ładu i składu

Miłośniczkom i miłośnikom dinozaurów zapewne przyda się krótka ulotka o potencjalnych pupilach.

Teoria “samolubnego genu”, spopularyzowana przez zatytułowaną tak samo książkę Richarda Dawkinsa, była bardzo długo najdoskonalszym wytłumaczeniem ewolucji. Wygląda na to, że po 40 latach można uznać ją za przybliżenie tematu – i zejść znacznie głębiej.

Podziel się Stanem Świata, niech twoi przyjaciele też zobaczą jak fajnie jest ewoluować!