1. To jest miś na miarę naszych możliwości
Już rok po zmieniającym reguły gry „Snow Fall” z New York Timesa, Gazeta Wyborcza wyprodukowała swój pierwszy „interaktywny” reportaż p.t. „Boskie Światło”. Tak się przypadkowo składa, że również dotyczy on wydarzeń w górach. Napisany został przez świetnego autora, bo Jacek Hugo-Bader to klasa sama dla siebie. Ale byłoby dobrze, gdyby producentem był ktoś, kto rozumie Web 2.0. Ktoś, kto wie co oznacza słowo „interaktywny” i wie czym się różni od „multimedialny”. Ktoś, kto rozumie dlaczego tworzy się takie materiały tak, a nie inaczej i po co. I że to nie jest długa strona z dużymi zdjęciami i autoodtwarzającymi filmami. Jak oceniła moja znajoma pisarka: „Tekst to chyba przypadkowo dobrane fragmenty, które mają wypełnić przestrzeń między filmami.”
Dwa tygodnie temu znany serwis z długimi tekstami, Medium, zmienił layout, rozszerzył zespół i udoskonalił narzędzia nadające ciekawym tekstom intrygującą formę. To znaczy – oni codziennie robią takie rzeczy, jakie dla Gazety są pionierskie.
Jak dobrze robi się takie multimedialne (nie interaktywne. Mówienie o nich “interaktywne” jest przyznawaniem się do amatorszczyzny) historie? Spójrzcie w Rolling Stone’a (dobrze że dziś piątek, bo nie będziecie jeść mięsa).
2. Tam gdzie inni się już zwijają, my dopiero zaczynamy
To jeden z nielicznych namacalnych (i medialnych) dowodów na to, że jakiś transfer między nauką a przemysłem w ogóle istnieje w Polsce. Firma Nano Carbon, utworzona przez Agencję Rozwoju Przemysłu oraz Instytut Technologii Materiałów Elektronicznych, rozpoczęła produkcję grafenu. Co to grafen? To trzecia, poza diamentem i grafitem forma, w jakiej występować może czysty węgiel. Ma ciekawą cechę – jest bowiem dwuwymiarowy i ma mnóstwo interesujących właściwości, które czynią zeń materiał marzeń. Aha, Anglicy właśnie doszli do wniosku, że fajne, ale nie da się na nim zarobić.
3. Perfekcyjny model biznesowy
Konkurujesz na bardzo trudnym rynku z producentami, którzy doprowadzili cięcie kosztów do perfekcji. Twój produkt wymaga mnóstwo ciężkiej, ręcznej pracy, a żeby mieć co eksportować, musisz oferować tysiące ton. Co robisz i gdzie szukasz oszczędności? Tam, gdzie można oszczędzić najwięcej, czyli na wynagrodzeniach. Tak robi się w Uzbekistanie. Wszyscy pracujący w sektorze publicznym mają obowiązek spędzić jesienią miesiąc na zbieraniu bawełny. I nie płaci się im w ogóle.
W ogóle władze tamtych okolic są zaskakująco wyluzowane. Rodzina prezydenta Tadżykistanu jeździ BMW kradzionymi w Niemczech. Ciekawe którędy się dostały do Tadżykistanu…
4. Car przemawia
Taka okazja zdarza się raz na rok: Władimir Putin odbył dziś swoją tradycyjną, coroczną konferencję prasową. Podczas tego kilkugodzinnego maratonu (puszczanego przez kremlowskie media na żywo), dziennikarze mogą raz w roku zapytać prezydenta o cokolwiek. W tym roku o akredytację wystąpiło 1319 żurnalistów, którzy – aby zostać zauważonym i dopuszczonym przez prowadzących konferencję do zadania pytania – ubierają się w jaskrawe barwy, robią transparenty i tablice. Co powiedział Putin? Nie zabrakło złośliwości pod adresem Baracka Obamy, który „może szpiegować ile chce i uchodzi mu to płazem”. Ale padły również słowa, na które po ogłoszeniu zasad amnestii (obejmującej również Pussy Riot i aktywistów Greenpeace) nikt nie liczył: Michaił Chodorkowski, odsiadujący wyrok w kolonii karnej, ma zostać wkrótce zwolniony.
Na liście akredytacyjnej znaleźli się przedstawiciele takich mediów jak “Blog szkolnego wszystkowiedzącego” oraz “Trzeźwy Piotrogród”. Nie widać jednak żadnych dziennikarzy ze Śląska – a oni mogliby się dowiedzieć, czy zgodnie z wystosowaną doń prośbą, Putin nie wycelował rakiet z głowicami nuklearnymi w Śląsk, jak już je tam umieści.
5. Nie ma darmowych
Jeden z serwisów technologicznych z odpowiednią dramaturgią zaprezentował straszliwe konsekwencje “zhakowania” twojego smartfona przez żądnego wszelkich twych tajemnic H4xx0ra. Przy czym autorzy tekstu nie wzięli pod uwagę jednego drobiazgu – otóż większość tego, czego poszukiwałby taki domorosły Mitnick, dajemy za darmo i bardzo chętnie.
Jeśli latacie często Britishem (lubię. Kiedyś leciałem BC w BA do Londynu i byłem jedyny w tej części samolotu. Spędziłem dwie godziny gadając ze stewardem, który miał do obsługiwania tylko mnie, jedząc z nim sześć dań dostępnych w BC i popijając wszelką dostępną na pokładzie whisky. Skończyło się tak, że obaj ledwo trzymaliśmy się na nogach wychodząc na Heathrow), więc jeśli latacie często Britishem, to od dziś możecie swoich darmowych aplikacji na smartfonach używać ile dusza zapragnie, bo British Airways jako pierwsze linie z Europy pozwala korzystać z urządzeń elektronicznych przez cały lot, od boardingu po lądowanie.
Unia w końcu zarządziła, że zunifikuje ładowarki w telefonach. Większość uważa, że to cios dla Apple. Nic bardziej błędnego – Unia chce zunifikować ładowarki, a tak się składa, że ładowarki Apple’a jak najbardziej mają gniazdko USB, które postulowane jest przez Unię.
Tłukącym bez namysłu w klawiatury komórek może przydać się ta informacja (i oszczędzić parę groszy).
6. To nie prawo, to aksjomat
Badanie metod zarządzania przynosi od lat liczne obserwacje, które wnoszą dość sporo wiedzy, natomiast ciężko sprawić, by stały się prawdami naukowymi. Znacie je jako krążące czasem maile o “Prawie Parkinsona” (aparat biurokratyczny każdej organizacji rozrasta się do takiego rozmiaru, aby jedyną rzeczą, którą organizacja się zajmuje były jej wewnętrzne sprawy administracyjne). Jedną z takich prawd jest tak zwana Zasada Petera (prawdę mówiąc wyłożona również przez Cyryla Northcote’a Parkinsona w piątym rozdziale jego książki “Prawo Parkinsona” – jednej z moich ulubionych lektur czasów podstawówki). Zasada Petera mówi, że w życiu każdy awansuje tak długo, aż trafi na stanowisko, na którym będzie całkowicie niekompetentny. Znacie to pewnie dobrze (no, chyba że jesteście jakimiś CEO – to wtedy znacie to aż ZBYT dobrze). Ja w każdym razie widziałem takie awanse już parę razy i są one zawsze tak samo zabawne. Na szczęście łatwo jest rozpoznać szefa, który właśnie zaczął spełniać Zasadę Petera. A jeśli nie macie wyczucia, oto dziewięć typów szefów, którzy zniszczą każdy wasz pomysł na sukces.
7. Bez ładu i składu
Ludzie-wiewórki, którzy w swoich tworzących odrobinę siły nośnej strojach skaczą z górskich szczytów i następnie szybują w stronę dolin, mają nowego bohatera. Podobno to najmniejsza odległość od ziemi jaką zaliczył lecący człowiek-wiewiórka (wydaje mi się, że słyszałem o typie który poleciał jeszcze bliżej gruntu, ale potem już nie mógł o tym opowiedzieć).
Zużycie soli do sypania ulic w Warszawie ma zostać w tym roku ograniczone do minimum. Cieszą się drzewa, cieszą kierowcy aut, które od soli rdzewieją. Tyle, że będzie leżeć na tych ulicach śnieg. Ale jest znakomite rozwiązanie: trzeba użyć soku z buraków (a przy okazji będzie od razu po kolorze widać gdzie jest przejezdnie, a gdzie nie).
Klocki Lego pozwalają zrobić wszystko. Na przykład tę funkcjonalną miniaturę Forda Mustanga Shelby. James May zbudował z nich kiedyś dom (choć jak każde pionierskie przedsięwzięcie – umiarkowanie udany). W tym świetle prawdziwy, normalnych rozmiarów i jeżdżący samochód zbudowany z klocków Lego jest arcydziełem.
Został Wam jeszcze praktycznie jeden weekend na przygotowanie do Świąt. Jeśli nie macie pomysłów na prezenty a dysponujecie nadmiarem gotówki – być może udanym pomysłem będzie któryś z prezentów proponowanych niegdyś w katalogu Neiman Marcus.
To ostatnia w tym roku szansa na to, żeby pochwalić się wśród znajomych, że czyta się Stan Świata. Do końca roku będzie ukazywać się raczej nieregularnie. Za to ci, którzy zapisali się na listę mailingową, dostaną coś ekstra. Zapisy nieco wyżej i po prawej. Wesołych Świąt!