1
Trwa liczenie strat po poniedziałkowym Marszu Niepodległości – póki co licznik zatrzymał się na 120 tysiącach złotych, z czego 70 tysięcy będzie kosztować kolejna odbudowa tęczy z Placu Zbawiciela. Jak zwykle 11 listopada tłamszeni przez cały rok patrioci wentylowali swoje uczucie do Ojczyzny za pomocą palenia samochodów, wyrywania drzewek i bijatyk z policją. Ale nie ma się co dziwić, że zniszczenie czegoś jest dla prostego demonstranta oznaką obywatelskiego wkładu w rozwój kraju. Im brzydziej, tym lepiej: to, że w Polsce jest brzydko właściwie nikogo nie obchodzi.
Osobiście uważam, że brzydotą jest również brak wyczucia co do nazewnictwa. Ale nie chodzi mi nawet o te wszystkie “Business Parki” z biurowymi klitkami czy “Apartamentsy” z mieszkankami rozmiaru dziupli. Gorzej, gdy do akcji wkraczają komisje nazewnictwa ulic.
A właściwie, to dlaczego przedstawiciele ruchów narodowych zajmują się demolowaniem stolicy, zamiast pielęgnować wartości narodowe? Pewnie z tymi Rumunami dookoła nie wytrzymaliby w Rumunii nawet doby.
TVN24 zadaje w poniedziałek rano pytanie “czy państwo zawiodło 11 listopada?” W Polsce zgromadzenia się zgłasza, a nie otrzymuje na nie zezwolenie, więc nie miało jak zawodzić. Zawiodła mnie za to prezydent Warszawy, która powinna regularnie, co roku, w minutę po rozpoczęciu Marszu Niepodległości go delegalizować. Jeśli nie wprowadzi tego zwyczaju, dalej będą ją ignorować.
Gdzie zawodzi państwo? Zaczyna się w przedszkolu.
Ale pocieszmy się, są takie miejsca na świecie, w których nasz jednorazowy kłopot z Marszem Niepodległości to detal. Na przykład Hiszpania.
2
Tajfun Haiyan przeszedł przez Filipiny pozostawiając za sobą pasmo przerażających zniszczeń. Zdumiewający był sposób w jaki świat obserwował tę superkatastrofę – kilka dni wcześniej opisano precyzyjnie trasę tajfunu, a potem wszyscy rozsiedli się przed telewizorami i czekali aż się zacznie. 12 godzin później wiadomo było, że nastąpił kataklizm, który pozbawił życia prawie dwa tysiące ludzi. Gwałtowniejszy od huraganu Katrina, który przyniósł strat na 71 miliardów dolarów, z czego tylko 22 miliardy to szkody powstałe w ubezpieczonym mieniu. Ale odszkodowań wypłacono na 110 miliardów.
Gwałtowność Haiyana, przy którym Katrina była skromnym zefirkiem, wynika między innymi ze zmian klimatu. Konferencja na ten temat, która odbywa się w Warszawie, niewiele zmieni, ale dzięki temu że klimatolog to teraz dobry zawód, wiemy więcej o tym jak tworzy się tajfun.
Takich katastrof będzie coraz więcej, musimy bowiem doczekać jakiegoś globalnego ochłodzenia (bez obaw, już za chwilę). Jak się do nich przygotować?
3
Jakby nie dość było katastrof, w niedzielę rano na Łomżę miał spaść europejski satelita GOCE- albo to, co z niego pozostało po przejściu przez atmosferę. To znaczy – być może na Łomżę i być może spaść. W ekscytacji newsami mało kto brał pod uwagę, że (skądinąd wysokie w tej skali) prawdopodobieństwo trafienia w jakikolwiek teren zamieszkały wynosiło 0,3%. No i w końcu w nic nie trafił.
Znacznie bardziej prawdopodobne od trafienia w pojedynczy budynek kawałkiem satelity jest wygranie w Lotto. Dokładniej: gdy wygrasz w Lotto 250 tysięcy razy z rzędu, możesz być pewien, że trafi cię satelita. Tak, wiem że to nieprawda, ale można z tego zrobić świetnego newsa.
Poprzednim razem też się nie udało.
4
Wielkie firmy informatyczne mają poważny problem z klientami. Jak wybrnąć ze współpracy z NSA i udostępniania danych? Trzeba udawać, że jest się “w pełni transparentnym”. Ta transparentość w przypadku Apple’a oznacza, że przez tydzień od wydania raportu o liczbie zapytań o dane użytkowników firma poprawiła go trzy razy (tak, chodzi o trójkę w nazwie pliku – poprzednio była dwójka, wcześniej jedynka, a wcześniej nic). Jest niemal pewne, że te poprawki wynikają z żądań amerykańskiego rządu. Ale Apple nie byłoby Apple, gdyby nie pokazało rządowi F.U., które pięknie omija przepisy o tajności liczby zapytań.
Miarą sukcesu startupu internetowego jest dziś tylko jedno – liczba użytkowników (wszyscy pamiętamy, że mimo technologicznego skomplikowania Twitter nie przyniósł jeszcze ani dolara przychodu, a wciąż słychać zachwyty). Każdy chce wyhodować takiego jednorożca, którego potem sprzeda za wielkie pieniądze. Nielicznym się udaje.
A jeśli mamy serwis z milionami użytkowników, trzeba uważać na to, jakie zmiany się wprowadza. Bo potrafią odpyskować. Nawet, jeśli zakładali ten serwis.
To oficjalne: spędzanie czasu w pracy na klikaniu po internecie powoduje wzrost produktywności. Czuję się tytanem.
5
Zwykle skarby znajduje się jakichś tajemniczych miejscach – zatopionych okrętach z XVIII wieku, nieodkrytych piramidach w dżungli czy archiwach muzeów. Ale żeby znaleźć je w stoliku kupionym na Allegro?
Reguła się potwierdza – może wartość tego skarbu docenią tylko argentyńscy prokuratorzy (i pisarze książek sensacyjnych) ale miejsce się zgadza: podziemie.
Jeśli macie w sobie żyłkę poszukiwacza (albo po prostu wiecie zawsze, gdzie zostawiliście nożyczki), to jest jeszcze kilka skarbów do odnalezienia.
Jeśli skarb, to musi być i mapa. A jeśli mapa – to można ją zwizualizować. Tak wyglądają przepuszczone przez współczesny komputer archiwalne mapy i plany z British Library. Na moje oko, jak scenografia do Piratów z Karaibów.
6
Uczenie (cudzych) dzieci to ciężki kawałek chleba. W dodatku otoczone zupełnie nieuzasadnionymi mitami. Niestety są wciąż rodzice, którzy kompletnie nie uważali w szkole.
Znacznie cięższym kawałkiem chleba (chociaż pewnie trafniej byłoby powiedzieć: termosem kawy) jest jednak uczenie amerykańskiego prezydenta. Szczególnie, jeśli od tego jak dobrze uczysz zależy czy będziesz mieć pracę na następną kadencję.
To zabawne, że nasi fachowcy odkryli dopiero teraz, że Ameryka serialami stoi. Ameryka stoi serialami od dziesiątek lat, to Bittorrent sprawił, że reszta świata, a po niej nasi znawcy, zaczęła śledzić serie z USA. I jak to “fachowcy” – nie zauważają najważniejszej rzeczy – seriale to idealny sposób na to, żeby stacje telewizyjne mogły zwijać swój interes. Ludzie nie chcą (oraz nie mogą) być zależni od ramówki.
Im szybciej potoczą się rozmowy w sprawie traktatu o wolnym handlu między USA i Europą, tym szybciej Netflix, Hulu i inne usługi streamingowe on-demand trafią do nas. Porada dla narodowców: jeśli chcecie wykończyć TVN, popierajcie Unię Europejską w jej negocjacjach z USA. Nawet jeśli po tych wszystkich historiach z podsłuchami Unia jest trochę obrażona, ten traktat to dla niej jedyna szansa na starcie z chińską potęgą.
No dobra, jeśli Amerykanie chcą żeby Superman wystąpił przeciw Batmanowi, to może niech się jednak nie spieszą tak z tymi negocjacjami.
A gdyby tak superbohaterowie dostali koszulki od sponsorów?
7
Przed chwilą usłyszałem głos prezesa PiS. Chwilę później znalazłem wytłumaczenie dlaczego włosy stanęły mi dęba na głowie. To tylko akustyka, nic więcej.
A jeśli jestem przy głosie: najszczersze (i bardzo krótkie) podsumowanie Knight Ridera.
Skoro głos prezesa tak mnie zestresował, sprawdziłem się na prostej skali. Wyszło mi 33, bo zbyt nerwowo klikałem.
Nadmiar kawy również może być powodem stresu. Odpowiedzią może być herbata. Albo więcej kawy. Idę po kawę.
Kliknij poniżej, tweetnij, lajknij, podziel sie na Facebooku, a jeśli jesteś naprawdę hardcore, daj plusa na Google+.