Stan świata, vol. 6

1

Penitencjarna środa! Zacznijmy od Piotra Ikonowicza: głodujący obrońca eksmitowanych na bruk/antypaństwowiec bez szacunku dla własności prywatnej (niepotrzebne skreślić) wpłacił grzywnę i opuścił areszt. To karkołomna decyzja – Ikonowicz w ten sposób kończy bieg sprawy, która zaczęła się jeszcze w 2000 roku (gdyby w takim tempie eksmitowano lokatorów, problemu by chyba nie było). Oficjalny komunikat brzmiał, że “wpłacił grzywnę ze względu na stan zdrowia żony” – choć to właśnie żona informowała media o każdym poranku, dniu i wieczorze więźnia, więc mam wrażenie, że to tylko pretekst. Ale ważniejsze jest, że wpłacenie grzywny oznacza, że będzie mu trudno odkręcić całą sprawę – został prawomocnie skazany i ukarany, a w dzisiejszym wywiadzie (tak, z aresztu wychodzi się do TVN24, choć to jakby to samo) nie podał żadnych sensownych powodów, dla których nie złożył apelacji.

Ikonowicz z więzienia wyszedł, a w przeciwną stronę uda się najprawdopodobniej najsłynniejszy polski kibic. Piotr C., z domu S. (Staruch przybrał nazwisko żony) nie stawił się na komisariacie policji w Ząbkach w dniu meczu. A to oznacza, że ów wrażliwy młody człowiek może trafić na dwa lata do więzienia. O ile nie trafi tam wcześniej.

Być może (prawnikowi) Ikonowiczowi doradzał jakiś zderegulowany mecenas? Już niedługo do świadczenia usług prawniczych wystarczy licencjat. Takie zdanie mają na ten temat profesjonaliści ze starej szkoły. A takie – młode rekiny. Jeśli ci ostatni będą pisać apelacje z takimi literówkami jak tryumfalne artykuły o rychłym dostępie do rynku prawniczego, Ikonowicz nigdy nie wyjdzie z więźnia.

Ale i tak u nas to jeszcze pół biedy – sądy są tak powolne, że najgorsi zderegulowani prawnicy nie zarobią na jedzenie i zajmą się czymś innym niż doradzaniem. Wyobraźcie sobie, że niedługo w Stanach będzie można być prawnikiem po dwóch latach studiów. Oby powstały z tego jakieś dobre seriale. Komediowe.

A w Szwecji nie ma kogo zamykać w więzieniach. Więc zamykają więzienia.

Nawet prawnicy po pięciu latach i aplikacji (samo w sobie brzmi to jak sentencja wyroku) nie gwarantują, że posiadają rozum.

2

Desperacja pcha ludzi do kroków autodestrukcyjnych. Thich Quang Duc czy Ryszard Siwiec doszli w swej rozpaczy do końca. Przez media przetoczyły się ostatnio mniej radykalne ale spektakularne akcje: blokada ronda Babka w Warszawie, próba samospalenia na placu św. Piotra, czy udane przygwożdżenie się do bruku na Placu Czerwonym. Dochodzenie do stanu desperacji to proces, ale następuje kiedyś ten moment, kiedy organizm przestaje reagować na serotoninę – i wtedy wydarzenia zaczynają się toczyć już bardzo szybko.

Niektórzy uznają pewnie tekst Terlikowskiego również za dowód na stan desperacji. Moim zdaniem będzie to dość spóźniona ocena.

3

FAA niedawno dopuściła używanie urządzeń elektronicznych podczas startu i lądowania. Niektóre linie lotnicze już się dostosowały (nie, nie ma na tej liście LOT-u, w którym stewardessa o posturze i manierach komandosa przekonuje do wyłączenia wszystkiego za pomocą słynnego “Stewardess English”). Dyskusja o tym, czy wyłączać, czy nie wyłączać telefon po wejściu do samolotu jest stara jak telefon komórkowy. Pewien pilot powiedział mi (ale w sekrecie), że wszystko musi działać, bo jest tak skonstruowane, że działać musi. I jest tylko jedno urządzenie pokładowe, którego pracę może zakłócać: radio. Gdy kilkaset komórek próbuje się zalogować do stacji bazowej podczas lądowania, pilot może nic nie usłyszeć w słuchawkach.

Swoją drogą, są znacznie ciekawsze rzeczy, które można zrobić z systemami samolotu podczas długiej podróży.

Co, że ten poprzedni link był stary? To jeden z najsłynniejszych linków ze Slashdota. Ale proszę, oto coś nowszego.

Dopuszczenie urządzeń w trakcie startu i lądowania to sprawa ostatnich tygodni, kwestią ostatnich miesięcy jest szerokie wprowadzenie w amerykańskich samolotach możliwości dzwonienia z własnych komórek w trakcie lotu, a już pasażerowie zaczynają mieć ich dość. No to po co było walczyć o możliwość włączania?

Jeśli wyłączycie telefon w trakcie lotu, stracicie mnóstwo okazji na zainteresowanie znajomych na Facebooku swoimi statusami. Na szczęście ktoś o tym pomyślał. What Would I Say wygeneruje nowy status na podstawie twoich poprzednich. Znam takich, którzy nawet stosując WWIS zawsze będą mieć taki sam.

4

BBC sprawdza, jaka przyszłość czeka wyścigi samochodowe. Póki co nie zanosi się na to, żeby Formula E zastąpiła F1, aczkolwiek będzie tak jeszcze za naszego życia. Jedyny problem z tymi elektrycznymi samochodami jest taki, że zasadniczo ich nie słychać.

Nawiązując do F1 – najpiękniejszy samochód bezpieczeństwa ostatnich lat (ten prowadzony przez Berndta Maylandera, o którym nasi fantastyczni komentatorzy potrafią opowiadać przez pół wyścigu), Mercedes SLS AMG, przechodzi do historii.

Nie będziemy mieć w najbliższym czasie polskich kierowców wyścigowych. Trudno jest nabyć umiejętności, które na torze mogą przekładać się na wyniki, gdy dopuszczalna prędkość wynosi 0 km/h.

Może się wydawać, że te wszystkie wyścigi są nikomu niepotrzebne a kierowcy owszem, coś tam umieją, coś tam zareklamują, ale generalnie ich umiejętności nie przydają się poza torem. Aż do momentu, w którym trzeba wygrać wojnę.

Słynna ekipa wyścigowa z lat ’30 – Bentley Boys – mogłaby by się poczuć obrażona, że zamiast ukraść samochody, złodzieje postanowili ukraść z salonu Bentleya zegarki Breitlinga.

Tym bardziej, że wszystkie te komplikacje z zarządzaniem czasem okazują się wyłącznie stratą czasu.

5

Kolekcjonowanie zegarków, choć popularne w Polsce, jest zajęciem dla umiarkowanie majętnych osób albo takim “side-hobby”. Wśród milionerów nie traktuje się arcypoważnie zainteresowania zegarkami – na szczycie pożądanych w socjecie pasji jest oczywiście kolekcjonowanie sztuki. Tyle, że znowu zrobiło się ono znów jeszcze droższym hobby.

Po odnalezieniu wartej być może i miliard euro, olbrzymiej kolekcji obrazów zagrabionych w czasie wojny, Niemcy zaczynają publikować ich zdjęcia. Być może po to, żeby byli właściciele albo ich spadkobiercy przyjrzeli się im po raz ostatni – są bowiem najprawdopodobniej prawowitą własnością Corneliusa Gurlitta, który wyrasta błyskawicznie na jednego z największych kolekcjonerów XX i XXI wieku.

Szczyt listy najdroższych obrazów świata to od wczoraj “Tryptyk” Francisa Bacona. Byli tacy, którzy spodziewali się tego już kilkanaście lat temu.

A skoro jesteśmy przy “naj” – najwyższym budynkiem w USA jest od wczoraj One World Trade Center. Tym samym korona wraca do Nowego Jorku z Chicago. Tyle, że w Nowym Jorku nie ma za bardzo sensu budować nowych drapaczy chmur.

WIem, że to tani samograj, ale “naj” jest takie inspirujące. Poza tym, że wygląda na to, że będzie to najwyższe odszkodowanie z OC wypłacone polskiemu poszkodowanemu (bo zapłaci niemiecki ubezpieczyciel), to jeszcze prywatnie dorzucę, że to najgłupszy tytuł jaki można sobie wyobrazić. Jeśli nie widzi się różnicy między karą a odszkodowaniem, może pora wrócić do gimnazjum. Na takie tytuły mamy na Facebooku hashtaga #rssyzczerskiej

Ostatnie “naj”: w najwyższe w historii plony zbiorą w tym roku afgańscy hodowcy maku. W ten sposób będą w stanie zaspokoić całe światowe zapotrzebowanie na heroinę. Najlepsze wyniki ma prowincja Helmand, z której właśnie wycofują się brytyjscy żołnierze. Byli tam, aby zlikwidować podstawy narkotykowego biznesu.

6

Gdyby próbować skrócić listę najważniejszych wynalazków w historii do 50 pozycji, co by się na niej znalazło? Na mojej: ekspres do kawy i kluczyki do samochodu. Oraz samochód. No i iPhone. Więcej mi nie potrzeba, choć to bardzo krótkowzroczne podejście – niektóre wynalazki, które dziś już odeszły w zapomnienie lub stały się oczywistą oczywistością, są fundamentem dla kolejnych, z których korzystamy dzisiaj. iPhone jest niezastąpiony, ale tylko jeśli pod ręką mamy internet. Blogi z wiadomościami są świetne, ale wcześniej była prasa drukarska. Więc które 50 wynalazków było najważniejsze? (Dla ułatwienia: nie ma wśród nich koła)

Pamiętacie może z “Prometeusa” Ridleya Scotta to urządzenie, które automatycznie wykonało trójwymiarową mapę wnętrza statku kosmicznego? Wynalazek o podobnych możliwościach (dopisać jako numer 51) za chwilę będzie na rynku.

Kilka wynalazków i w ciągu 200 lat doprowadziliśmy do tego, że żyjemy dwukrotnie dłużej. Szczególne wrażenie robi to, jak szybko po pierwszych sukcesach eliminowane były z listy najgroźniejszych kolejne choroby.

7

Po tragedii na Filipinach świat próbuje stanąć na wysokości zadaniaszybko zareagowaćpomocą humanitarną dla ofiar kataklizmu. Idzie mu to jednak raczej słabo. Jednym ze sposobów na pomoc, jest szybkie ponowne uruchomienie infrastruktury telekomunikacyjnej. Tutaj przydają się umiejętności graniczące z hackerskimi albo po prostu rzeźbienie z taśmy klejącej i telefonu satelitarnego.

Filipiny zostały zdemolowane przez tajfun. Ale przecież to nie był koniec i nie przestało wiać.

Niszczycielska siła wiatru jest całkowicie poza kontrolą, ale jeśli wieje umiarkowanie… to każdy powinien na tym korzystać. Pod warunkiem, że uda się pokonać pewne proceduralne kłopoty. To w Stanach. U nas znacznie większy optymizm – “tylko 60% ankietowanych uznało, że wysokie koszty początkowe nie pozwolą im rozpocząć inwestycji w elektrownie wiatrowe”. Mam wrażenie, że ktoś tu za wysoko odleciał.

W szybach wentylacyjnych też mocno wieje. Chyba, że jest w nich Bruce Willis.

Podoba Ci się Stan Świata? Podziel się nim ze znajomymi! Klikaj poniżej: