Stan świata, vol. 7

1

Wyobraźcie sobie sieć kabli, które pozwalają błyskawicznie przekazać każdą wiadomość do dowolnego miejsca na świecie. Sieć, która znosi pojęcie odległości, likwiduje strefy czasowe, stawia każdego w samym centrum wydarzeń. Taką sieć nazwano “telegrafem”. To wynalazek, który w epoce wiktoriańskiej stał się tym czym internet jest dzisiaj. I jest wiele podstaw aby sądzić, że losy internetu potoczą się podobnie, jak losy telegrafu. Traktująca o tym znakomita książka “The Victorian Internet” Toma Standage doczekała się wersji telewizyjnej – dostępnej na Youtube.

Telegraf miał jednak pewną zaletę, której nie zapewnia internet – w XIX wieku można było przekazywać co najwyżej niesprawdzone wiadomości. W XXI wieku internet jest głównym źródłem zagrożeń dla indywidualnego użytkownika komputera. A nawet jeśli się od internetu odepniemy, to jak się kto uprze – to wyszpieguje. Albo naśle na nas sprzątaczkę.

A wirusy komputerowe od dawna trafiają nawet w kosmos.

2

Oficjalnym rozpoczęciem sezonu świątecznego powinien być pierwszy dzień, w którym na obszarze całego kraju temperatura przez całą dobę jest niższa, niż średnia dla listopada. Odstępstwa powinny być karane dwoma latami więzienia (chociaż z tego przepisu zaraz pewnie ktoś by się wycofał). W ten sposób nie bylibyśmy katowani Mikołajami od połowy września, a Kevin nie darłby paszczy w Polsacie już na miesiąc przed emisją. Tym bardziej, że jest tylko jeden film, który powinien być puszczany na Boże Narodzenie.

„Love Actually” jest dobry, bo jest brytyjski (uwaga: wiem, że nie da się niestety tego powiedzieć o wszystkich brytyjskich komediach). W ogóle Wielka Brytania jest spoko: dotuje europejską branżę grzewczą, dostarcza Polakom tanich samochodów, a przy hipermarketowym biznesie brytyjskiej Chodakowskiej, polska Chodakowska ma mały straganik.

W Rosji za to zawsze jest wesoło. Tajemnicę dobrej kondycji Rosjan ujawnia Mashable. Osobiście jednak zamiast zmuszać do przysiadów, ustawiłbym rowerki – w Warszawie pewnie udałoby się wygenerować tyle prądu, że metro byłoby samowystarczalne. A potem totalna dominacja energetyczna nad światem i ludzie jako chomiki.

3

Tymczasem w Chinach władze zaczynają się przejmować tym, jak o nich się pisze w światowej prasie. Do tego stopnia, że ważne firmy medialne przekazują swoim pracownikom, żeby trochę przyhamowali z tą krytyką. Wystarczyło, że chiński rząd kazał przestać kupować terminale Bloomberga – i okazało się, że Bloomberg potrafi zrobić dla klienta „tak, że będzie dobrze”. Zresztą Bloomberg ma doświadczenie w robieniu niektórym tak, żeby było dobrze.

4

Piszę te słowa w centrum miasta wojewódzkiego (tam gdzie mieszkam, poza miastem, Internet jest dobrem rzadkim). Czuję się bezpośrednio zaatakowany reklamową kakofonią bannerów, tablic, szyldów i plakatów. Nie wiem, czy nowy koordynator estetyki miasta Poznania poradzi sobie z tą piramidą wizualnej ohydy, aczkolwiek trzymam za Piotrka kciuki. Tym bardziej, że jego odpowiednik w stolicy właśnie oddał kredki.

Gdynia też wskoczyła do pociągu „miejski plastyk„. Pierwszy miesiąc już minął.

Miejski plastyk Warszawy powinienbył jako pierwszy protestować przeciwko spaleniu tęczy na placu Zbawiciela. Poza czysto polskimi wartościami, jakie wyraża tęcza, wnosiła w to szare i smutne miejsce trochę koloru.

5

Sędziowie dają nam ostatnio sprzeczne sygnały. Z jednej strony –  wyroki po 11 listopada robią na wszystkich duże wrażenie. Z drugiej strony zwracanie sprawy do sądu niższej instancji ponieważ przez pięć lat „nie dojrzała do merytorycznego rozpoznania” to kpina. O ile pamiętam, sędziowie ślubują służyć wiernie Rzeczpospolitej. Jeśli ich głupota i przewlekanie spowoduje, że my, obywatele, zapłacimy 100 procent odsetek od zbyt długo rozpoznawanej, oczywistej sprawy, to zaprawdę, osobiście kogoś o nie pozwę.

6

Z życia mediów społecznościowych: Snapchat, usługa która pozwala przesyłać między nastolatkami teoretycznie „jednorazowe” zdjęcia, znikające bezpowrotnie po kilku sekundach, dzięki czemu można prawie bezkarnie wysyłać sobie rzeczy, o które rodzice mogą mieć pretensje, otóż Snapchat otrzymał ofertę od Facebooka: bierzemy was za 3 miliardy. Instagram Facebookowi nie odmówił. Snapchat – tak.

Z życia społecznościówek c.d.: jak być medium i wiadomością równocześnie? Trzeba być selfie Justina Bibera opublikowaną w internecie, który swoje (pamiętamy z zeszłego tygodnia) 1,1 miliona dolarów zainwestował w społecznościówkę, która służy tylko do jednego: dzielenia się swoimi selfies z innymi emo.

7

Pisałem niedawno o tym, że amerykańskie seriale nie są zjawiskiem tak nowym, jak opisują to polskie media. Są wystarczająco ugruntowane w amerykańskiej kulturze masowej, żeby można było na ich podstawie tworzyć całkiem niegłupie analizy. Na przykład sprawdzać, czy zamożność wpływa na to, jakie seriale się ogląda. Oczywiście, że wpływa. W Polsce im więcej ogląda się polskich seriali, tym bardziej prawdopodobne, że jest się bezrobotnym.

Aktorzy (ci bogaci) też nie mają lekko. Ale nie dość, że potrafią napisać scenariusz lepszy, niż w najlepszym serialu, to jeszcze potem potrafią go brawurowo odegrać. Przed sądem.

Władimir Putin jest taką gwiazdą w dalekowschodnich środowiskach sztuk walki, że otrzymał w Korei Południowej honorowy czarny pas taekwondo. Problem w tym, że Putin nie uprawia taekwondo.

Przepraszam za opóźnienie w publikacji dzisiejszego Stanu Świata, ale zawdzięczam je wstrząsającemu poziomowi usług firmy Orange. Jeśli wam się podoba, klikajcie poniżej, dzielcie się, tweetujcie, lajkujcie i przysyłajcie mi internet we wiaderku.